Microsoft kontra adblocki czy walka z blokerami reklam to dobry ruch?
Microsoft postanowił pójść w ślady Google i wyłączyć obsługę wtyczek opartych na platformie Manifest V2, co wpływa na popularne narzędzia blokujące reklamy, takie jak uBlock Origin. Zmiana ta dotyczy przeglądarki Microsoft Edge oraz innych opartych na Chromium, zmuszając użytkowników do szukania alternatyw lub akceptacji reklam. Czy ta decyzja przyniesie korzyści, czy straty? Czy Firefox może stać się nowym ulubieńcem internautów?

-
Co się zmienia?
Microsoft zdecydował się na kontrowersyjny krok w świecie przeglądarek internetowych. Gigant z Redmond postanowił wyłączyć obsługę wtyczek korzystających z platformy Manifest V2, co bezpośrednio uderza w narzędzia blokujące reklamy, takie jak uBlock Origin. Ta decyzja wpisuje się w podobne działania Google, które już wcześniej zapowiedziało migrację na Manifest V3. Co to oznacza dla użytkowników? Więcej reklam i mniej kontroli nad tym, co widzą w sieci.
Manifest V2 to technologia, na której opierały się popularne rozszerzenia blokujące reklamy. Jej wyłączenie oznacza, że użytkownicy przeglądarek opartych na Chromium, takich jak Google Chrome czy Microsoft Edge, mogą spodziewać się większej liczby reklam. Co ciekawe, Microsoft nie ogłosił oficjalnie tej zmiany, a w dokumentacji firmy nadal widnieje skrót „TBD” (To Be Decided). To prowadzi do spekulacji, że decyzja została wymuszona przez sam silnik Chromium, który stanowi podstawę wielu przeglądarek.
-
Kto na tym ucierpi?
Przede wszystkim użytkownicy, którzy przyzwyczaili się do wygody, jaką dają blokery reklam. Bez narzędzi takich jak uBlock Origin strony internetowe mogą stać się mniej przyjazne, pełne wyskakujących okienek i banerów. Na razie problem dotyczy głównie użytkowników wersji Canary Microsoft Edge, ale można się spodziewać, że zmiana wkrótce obejmie wszystkie wersje przeglądarki.
-
Czy są alternatywy?
Na szczęście tak. Mozilla, twórca przeglądarki Firefox, ogłosiła, że nie planuje wyłączać obsługi rozszerzeń opartych na Manifest V2. To może sprawić, że Firefox stanie się atrakcyjną alternatywą dla tych, którzy nie chcą rezygnować z blokowania reklam. Dla Microsoftu i Google może to oznaczać utratę części użytkowników na rzecz konkurencji.
-
Czy to dobry ruch ze strony Microsoftu?
To pytanie pozostaje otwarte. Z jednej strony firma może liczyć na większe przychody z reklam, ale z drugiej ryzykuje utratę zaufania użytkowników. W dobie rosnącej świadomości prywatności i kontroli nad treściami online decyzja ta może przynieść więcej strat niż korzyści.
-
Podsumowanie
Walka z adblockami to ryzykowny krok, który może zmienić krajobraz przeglądarek internetowych. Czy Microsoft zyska, czy straci? Czas pokaże. Na razie użytkownicy mają wybór: pogodzić się z reklamami, poszukać alternatywnych rozwiązań lub przejść na Firefox.